poniedziałek, 29 lipca 2013

Granny Squares Nr 1

Od czasu, kiedy wpadłam całkowicie w robótki i zachwyciłam sie ilością rzeczy, które można sobie stworzyć, zauroczyły mnie szydełkowe "babcine kwadraciki" lub ich modyfikacje, tzw. Granny Squares.

I tak też oto pod wpływem bloga Kotbury i najnowszego numeru niemieckiego czasopisma "Simply Haekeln" postanowiłam sama spróbować swoich sił :)

Do stworzenia letniego topu wykorzystyje bawełnę 100% i szydełko 3.
Najpierw powstało 35 kwadracików


Później zszywanie części górnej, które zżera dużo czasu-może tylko w moim przypadku? Najpierw tył:



Potem przednia część:

Dół topu będzie wykonywany dookoła tylko z białej włóczki. Efekt mam nadzieję pokazać jeszcze w tym tygodniu :) A w przerwach szydełkowania powstaje jeszcze takie coś:


Z przecudnej włóczki Valentina (alpaka+wełna) ulubionej firmy BREMONT, o których jeszcze wiele Wam w następnych postach opowiem :)

To do następnego
Gosia

poniedziałek, 15 lipca 2013

Dziewiarstwo i ceramika - para wspomagająca :)

Od ponad trzech lat dziergam na drutach lub szydełkiem jak szalona. Nie wyobrażam sobie dnia, w którym bym czegoś "nie dłubała" i najczęściej odkładam robótkę koło północy :) Gdyby nie poranne wstawanie, to i więcej nocki bym zarwała :) No, ale każdy ma jakiegos bzika, prawda?

Jakiś czas temu poszydełkowałam parę pokrowców na telefon, które we wcześniejszych postach zamieszczałam, a teraz może jeszcze takie pokażę:
To zainspirowało mnie aby zrobić większe etui szydełkiem np. na małego laptopa lub jak pokrowiec na tablet (nie dorobiłam się tego ostatniego jeszcze, zatem nawet nie wiem czy wymiar pasuje...). I tak właśnie powstal z 100% bawełny takie oto coś:

Mój pierwszy autorski projekt :)
I tak sobie później pomyślałam, że jest troszkę za smutny, że muszę jeszcze go delikatnie wzbogacić, żeby miał coś indywidualnego w sobie. Przypmniałam sobie o świetnych guzikach opolskiej artystki Małgosi Wolnickiej i jej Pracowni Żywioły i koniecznie je musiałam u niej zakupić. I to właśnie one stały sie kropką nad i:



W "Inspiracjach" mamy teraz mnóstwo ceramicznych guzików Małgosi. Zapraszam gorąco, bo znikają jak ciepłe bułeczki :)


Poza tym na moje życzenie Małgosia wykonała ceramiczną miseczkę na włóczkę, z którą nie potrafię się rozstać. Jest bardzo pomocna (motek nie turla się po podłodze tylko w miseczce) i staje się dodatkowym elementem dekoracyjnym we wnętrzu domowym.

Polecam gorąco i z czystym sumienie-moją siostrę miseczką skutecznie zaraziłam i też sobie taką zakupiła :)




poniedziałek, 1 lipca 2013

Uff...

Uff, co miesiąc, gdzy zbliża się 10 dzień dopada mnie, jak myślę każdego malutkiego przedsiębiorcę-rzemieślnika, gorączka....uregulowania płatności: składki, czynsz, prąd, gaz, woda, itd. itp. już samo wyliczanie sprawie, że znów mnie głowa boli. Jednak, dzięki Bogu i wszystkim dookoła :) tym miesiący w 95% pokryję wszystkie tew/w koszty i znów się zacznie zbieranie do następnego 10tego...

Podejrzewam, że nie ja jedyna mam ten problem przebrnięcia do następnego miesiąca bez minusów. A mam tu na myśli szczególnie tych, którzy działają w podobnej niszowej branży co ja i to w dodatku dość krótko (krócej niż rok-u mnie).
Co więcej, w małej miejscowości jaką są Krapkowice, nie ma znacznej ilości ludzi zainteresowanych i doceniających rzemieślinctwo, mimo że okolica położona jest na południu Polski, gdzie napływ ludzi z zachodnich krajów jest dość duży. Bo to właśnie z zachodu przeważnie "przychodzą" do nas różne trendy, nowości, style itd. Ale u nas ten zachodni "bum dziewiarstwa i szydełkowania" zdecydowanie jeszcze nie zadomowił się na dobre. Może za rok, dwa... :)
Nawet jak już ktoś dzierga to nadal istnieje niestety przekonanie, że każdy motek to wełna, po prostu, a tak naprawdę jest to 100% akryl, który nie ma żadnych, żadnych właściwości. No może jedną zaletę jednak ma - jest tani. Owszem, z naszymi polskimi zarobkami większości społeczeństwa nie każdego stać na droższe, naturalne włóczki typu: alpaka, wełna merynosów, jedwab, kaszmir. Moim jednak zdaniem - lepiej dłużej nazbierać, pooszczędzać, odłożyć i kupić sobie coś wartościowego, na lata, i przede wszystkim naturalnego, a nie plastikowego...No ale mentalności nie można zmienić....

Ale mi się nazbierało :) Dość juz tych narzekań i kazań, haha :) Przejdźmy do czegość weselszego :)

Moja siostra, którą również włóczkami zaraziłam :), niedawno wyszedłkowała taki oto wspaniały bieżnik:



I zatęskniłam troszkę za truskawkami, zatem w sobotę i niedzielę wykonalam taką oto truskawę na główkę :)

Teraz biegnę pozmywać i zrobić gofry, bo już od jakiegoś czasu za mną chodzą, a potem zabieram się za to:


:)

czwartek, 27 czerwca 2013

Torby, torebki i takie tam :)

Nie ma takie kobiety, która nie posiadałaby choć jednej torebki, prawda? Ja też mam ich trochę więcej niż dwie :), ale w porównaniu do ilości butów-jest ich zdecydowana mniejsza ilość :)

Dokładnie rok temu, w porze letniej popełniłam zabawną torbę, której wzór zaczerpnęłam z czasopisma Robię na drutach (czy jakoś tak..). Wykorzystałam tylko bawełniane włóczki. Podszewka, wszyta przez znajomą krawcową, również jest z bawełny i dodatkowo posiada wewnętrzną dodatkową kieszeń i miejsce na komórkę. Trochę było zabawy z tą torbą, szczególnie z "warzywkami", ale zrobiłam ją z przyjemność. Jeszcze czeka na swoją właścicielkę, zatem zapraszam zainteresowanych :)


Natomiast moją pierwszą torbą własnego projektu, była torba najpierw całkowicie zrobiona na drutach, na około ze specjalnej wełny. Następnie w wysokiej temperaturze podczas prania ją sfilcowałam. Zaopatrzyłam w praktyczny zatrzask, wzbogaciłam kwiatkami na rogu, a wnętrze znów znajoma krawcowa obszyła bawełnianą podszewką z kieszonką.  


Teraz wpadłam w wir szydełkowania pokrowców na telefony i tablety. Robi się je szybko i przyjemnie, tym bardziej z rewelacyjnych, bawełnianych włóczek z Inspiracji :) Tymczasem gotowe na telefon takie np.


Na koniec również coś mojego, małego, przyjemnego, pożytecznego - breloczki-sówki :)


i ....rozwiązanie zagadki :)



To myszka "Lilly". Zrobiłam ją szydełkiem, z moich bawełnianych włóczek (m.in. Bali ggh), dla Oliwki-chrześnicy mojego Tomka, do której mamy wkrótce jechać. Mam nadzieję, że choć trochę będzie się jej podobać :)

niedziela, 23 czerwca 2013

Noc Świętojańska w Inspiracjach

No i nasze pierwsze wieczorno-nocne spotkanie dziewiarskie za nami...Szkoda, bo było rewelacyjnie! Musimy koniecznie to powtórzyć, prawda dziewczyny? :)



Humor dopisał, robótki też "podrosły", nowe inspiracje i wymiana doświadczeń nie tylko dziewiarskich... :), same plusy :)


Jak to dobrze, że jesteście dziewczyny! Człowiek ma mocniejszą motywację w to, co robi. Bo w dzisiejszym świecie nie jest łatwo przekonać ludzi dookoła siebie, że sztuka szydełkowania i robienia na drutach jest wspaniałą odskocznią od problemów życia codziennego. Co więcej, przy takim wyborze włóczek jakie mamy, można tyle rzeczy pięknych zrobić samemu dla siebie ale i też dla innych (np. szal powyżej dziergany przez Basię, lub bawełniane torebeczki szydełkiem wyczarowane przez Iwonę :) ). Jaka to frajda wykonać coś własnymi rękoma, unikatowego, z dobrego surowca, nie z wszechogarniającej nas plastikowej chińszczyzny, na którą mam osobiście uczulenie z daleka :)
Mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień, w którym osoba z drutami bądź szydełkiem w ręku widziana w parku lub w autobusie będzie raczej podziwiana, a nie wyśmiana i traktowana jak odludek z innej planety....Chciałabym bardzo zarazić moją "zajawką" włóczkową jak najwięcej ludzi. Może to utopijne, ale trzeba mieć marzenia, prawda? :)


A teraz na koniec zagadka :) Jak myślicie, co powstało z tychże oto kawałeczków? :)


piątek, 21 czerwca 2013

Sznurkowy dywanik

Jakiś czas temu zakupiłam dosyć dużą ilość różnych, kolorowych, bawełnianych sznurków i z części z nich zrobiłam szydełkiem nr 10 mały dywanik, ok. 67 cm średnicy. Jego wzór zaczerpnęłam z zagranicznego czasopisma "Simply Häkeln", który jest w większości niemieckim przekładem angielskiego odpowiednika. Dla mnie niemiecki język szydełkowo-dziewiarski jest o wiele bardziej zrozumiały aniżeli angielski, ale to kwestia częstotliwości korzystania z danych źródeł, tak mi się wydaje...:)



Nie była to prosta czynność, bo sznurek wiadomo jest o wiele grubszy od nitki włóczki i robótka czym większa - tym cięższa, ale jakoś dobrnęłam do końca. Na początku chciałam, żeby dywanik miał średnicę ok. 80 cm, ale z przyczyn braku odpowiedniej ilości danych kolorów sznurka byłam zmuszona wcześniej go zakończyć. Ale to nic-przyda się i taka wielkość :) Aktualnie dywanik właściciela jeszcze nie znalazł, zatem zainteresowanych gorąco zapraszam! :)



Mam w planach zrobić jeszcze dywanik sznurkowy, prostokątny i może-dużą pufę kolorową w stylu, jakie mamy w saloniku włóczkowym Inspiracje, ale do tego musiałabym się jeszcze zaopatrzyć w worek bawełniany i wypełniacz. Na tą chwilę wpadlam w inne projekty szydełkowe, o których opowiem i pokażę efekty w przyszlych postach, zatem sznurek odkładam na później.

A teraz lecę do kuchni upiec coś pysznego, na nasze cotygodniowe spotkania dziewiarskie w saloniku Inspiracje. Te jutrzejsze będą wyjątkowe: świętojańsko-letnieod 19tej do...?  :) Relacja na pewno będzie na blogu. Zatem zapraszam!

:)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Kiedyś musiał być ten pierwszy raz...:)

No i wreszcie, po paru godzinach walki z komputerem i systemem jakoś (jeszcze nieudolnie pod względem grafiki) rozpoczęłam własny blog.
Już od dłuższego czasu taki miałam zamiar, aby dzielić się szerokiej społeczności moimi dziełami, przemyśleniami, zainteresowaniami, inspiracjami....

Około trzech lat temu zachwyciłam się sztuką dziewiarstwa. Zaczęłam kupować internetowo wartościowe wlóczki i porządną lekturę w krajach zachodnich. Internet pomógł mi również w nauce robienia na drutach i szydełkowaniu, bo nikt z rodziny tego mi nie przekazał. Byłam pod wielkim wrażeniem ile pięknych rzeczy można stworzyć z takich sobie motków wełny, alpaki, bawełny itd. Ogromny wybór tych mięciutkich kuleczek tym bardziej zmotywował mnie, aby stworzyć coś samemu dla siebie, ale też i dla innych..

W międzyczasie natknęłam się na książkę Sklep na Blossom Street i wtedy pojawiło się marzenie posiadania własnego sklepiku. Klimatycznego, przestronnego, gdzie można podotykać wszelkiego rodzaju włóczki, najlepiej o naturalnym składzie, przyklapnąć na kanapie, podziergać i porozmawiać z innymi równie zachwyconymi tą jakże nadal u nas w Polsce niedocenioną czynnością.

Z pomocą, wsparciem najbliższych i własnym uporem marzenie sie spełniło :) W mojej rodzinnej miejscowości powstał jedyny w swoim rodzaju Salon włóczki i rękodzielnictwa - Inspiracje, z którego jestem bardzo dumna i zapraszam Wszystkich :)
Na mój pierwszy wpis to chyba nie było tragicznie, prawda? :) Do kolejnego....
Gosia